‘’Pożegnajcie
się z rodzinką suki’’.
Te słowa zapisane niechlujnym pismem na kartce
papieru, sprawiły że przez krótką chwilę serce mi stanęło i nie wiedziało jak
bić. Wychyliłam głowę zza drzwi i rozejrzałam się na boki, pragnąc ujrzeć kogoś
znajomego, kto wyszedłby ze swojej kryjówki, stanął z nami twarzą w twarz i
zaczął głośno śmiać z mojego przerażenia wymalowanego na twarzy.
-Pewnie
ktoś sobie robi głupie żarty- uśmiechnęła się Isabell, chwytając mnie i Emily
za dłonie, po czym zamknęła drzwi. Wieczny optymizm Bell, często podnosił na duchu,
ale robiło się to już przytłaczające, w chwilach gdy na przykład myślałam że
gorzej w moim życiu być nie może.
-Daj spokój Livia, przecież nie brakuje
psycholi w naszym mieście- odezwała się Emily.
-Obyście
miały rację- westchnęłam, przygryzając wargę.
-Oczywiście
że mamy- powiedziała stanowczo -chodźcie, lepiej zrobimy jeśli udekorujemy
salon na imprezę- Isabell skinęła ręką w kierunku pomieszczenia.
***
-To
już ostatnie- oznajmiła radośnie Emily, stawiając karton na ziemi, pod drabiną
obok kilku innych pudełek.
-Świetnie-
Isabell owinęła sobie pasmo brązowych włosów wokół najmniejszego palca,
badawczo się mu przyglądając – więc bierzemy się do pracy, wychodźcie na drabiny
i dekorujemy- wypuściła pasmo, po czym uśmiechnęła się, przesuwając jedną z
trzech drabin w kąt salonu i zaczęła przyklejać taśmą do sufitu świecącą
ozdobę, przypominającą gwiazdę, którą wcześniej wyciągnęła z pudła.
Dekorowałyśmy salon, przypinając gdzieniegdzie
przeróżne ozdoby, suwając drabinami po całym pomieszczeniu, zostawiając ślady
na jasnym parkiecie. Gdy z ostatniego pudła wyciągnęłam długą serpentynę leżącą
na samym dnie, przywiesiłam ją do sufitu. Emily z Isabell nadmuchiwały kolorowe
balony, po czym rozrzuciły je po całym salonie.
-Wygląda
na to że dekoracja skończona- rozpromieniła się Isabella, chłonąc wzrokiem
ozdobiony salon.
-Możemy
sobie wreszcie usiąść na tyłkach?- westchnęła Emilly, odgarniając z twarzy
kosmyk włosów. Kiedy siedziałyśmy, dziewczyny pochłonięte były rozmową na temat
‘’Która kawa ze Starbucks’a była lepsza’’. Natomiast ja cały czas myślałam o
tej kartce, o której one na pewno już zapomniały, może rzeczywiście był to
wygłup jakiś dzieciaków, przynajmniej chciałam tak myśleć. Spojrzałam na
zegarek i ujrzałam na nim 18:20.
-Ups-
westchnęłam, a oczy rozszerzyły mi się ze zdziwienia.
-
Co się dzieję Liv? Masz minę jakbyś zobaczyła… – zastanowiła się Emily, robiąc
pauzę.
-Ducha!-
dokończyła Bell, śmiejąc się
-
Dochodzi już w pół do siódmej, mamy mało czasu, a ja nie jestem nawet ubrana.
–westchnęłam, wypowiadając te słowa.
– Z resztą ty też nie Bell, a ty Emily… n-nie
chciałabym nic mówić ale powinnaś się przebrać wyglądasz jak … - chciałam
wypowiedzieć ostatnie słowo, ale pohamowałam się.
-
No? Jak co?! – wykrzyczała mi prosto w twarz –wyduś z siebie te słowa, jak
wyglądam? Jak dziwka? to chciałaś powiedzieć?! – krzyczała coraz głośniej.
-
N-nie, nie o to mi chodziło, po prostu uważam że wyglądasz zbyt wyzywająco, nie
zrozum mnie źle, chcę dla ciebie jak najlepiej – próbowałam się tłumaczyć
-
Ja tam już dobrze wiem co miałaś na myśli – spuściła trochę z tonu,
przyglądając się swoim paznokciom, wypiłowanych w idealne kwadraty.
-
EEJ!!! DZIEWCZYNY!!! –przerwała nam Bell
-to ma być najlepsza noc w naszym życiu, a wy się kłócicie?
Oszalałyście? – wypowiedziała te słowa z wyraźnym zdenerwowaniem –co powiecie
na mini pokaz mody?- pisnęła, klaszcząc w dłonie, wyraźnie podekscytowana swoim
pomysłem.
-Co
masz na myśli?- zapytała Emilly, unosząc brwi.
***
W
pokoju Isabell, było pełno sukienek, które bezwładnie leżały dosłownie
wszędzie: na wielkim łóżku z baldachimem, krześle, biurku, a nawet podłodze.
-Jak
wyglądam w tej?- okręciłam się wokół własnej osi. Miałam na sobie długą czarną
sukienkę, na jednym ramiączku. Była kompletnie nie w moim stylu.
-Okropna,
pokaż się w następnej- rzuciła znudzona Emilly, lustrując mnie od stóp, po sam
czubek głowy.
-A
co sądzicie o tej? Dobrze wyglądam?- Bell wyszła z garderoby, pokazując nam się
w kremowej koronkowej sukience do połowy uda z kołnierzykiem pod szyją.
-Jest
świetnie- uśmiechnęła się Emilly na widok przyjaciółki, pokazując kciuk.
Isabell
wyglądała uroczo, jej brązowe włosy opadały na sukienkę, tworząc między sobą
kontrast.
-Cudownie,
każdy będzie się za tobą uganiał- uśmiechnęłam się, przyglądając się
dziewczynie –w przeciwieństwie do mnie- mój uśmiech zniknął, szybciej niż się
pojawił.
-Livia,
spokojnie, na pewno coś na ciebie znajdziemy, nie masz się czym przejmować-
podniosła mnie na duchu.
Przebierałam
się co chwilę z sukienki w sukienkę, zacząwszy od najjaśniejszej po najciemniejszą, aż w końcu kiedy
przeszukiwałam garderobę brunetki, większą niż mój pokój, w końcu natknęłam się
na sukienkę w miętowym kolorze. Od razu ją na siebie ubrałam. Sięgała przed
kolano, nie miała ramiączek a na biuście przyszyta była czarna kokarda.
-I
jak?- wskazałam na siebie rękami, stojąc tuż przed nimi.
-Wy-y-yglądasz
niesamowicie- jąknęły dziewczyny.
-Cieszę
się że wam się podoba- uśmiechnęłam się –czas na makijaż, prawda? –Ja
pierwsza!- pisnęłam, biegnąc w stronę krzesła.
-Ja
robię fryzurę, Isabell zajmij się makijażem- rozkazała Emilly, podchodząc do
mnie.
-Czemu
ja mam robić makijaż?- przewróciła oczami, lecz wykonała polecenie i wyciągnęła
kosmetyczkę z szuflady biurka.
-Ty
zrobisz to lepiej niż ja- roześmiała się Emilly, rozczesując mi włosy –pokręcę
ci je lokówką, dobrze?- spytała, z nadzieją w głosie, oczekując mojego ‘’tak’’.
-Oddaje
się w wasze ręce, zróbcie tak żebym ładnie wyglądała, ufam wam- pacnęłam się w
czoło, nie wiedząc czy dobrze robię, pozwalając by zrobiły ze mną co chcą. Po
dwudziestu minutach, siedzenia na krześle, słuchając podśpiewującej pod nosem
Isabell i ciągnącej za włosy Emilly, w końcu pozwoliły mi obejrzeć się w
lustrze. Uczyniłam tak jak kazały. Wyglądałam bardzo ładnie, na oczach smoky
eyes, ustach bladoróżowy błyszczyk a
włosy były pokręcone. Następnie zamieniłam się miejscem z Isabell. Ja
zajmowałam się jej włosami, natomiast Emilly makijażem. Zrobiłam jej kłosa i
przełożyłam na bok, kładąc go na ramieniu. Emilly zrobiła przyjaciółce kreski i
usta pomalowała na czerwono.
-Cacy-
uśmiechnęłam się, na widok Isabell przeglądającej się z zadowoleniem w lustrze.
Na
szczęście nie musiałyśmy się zajmować Emilly, bo ona była już gotowa, nie byłam
zbyt zadowolona z jej stroju, ale nic nie mogłam zdziałać, skoro chciała się
tak pokazać to niech tak zrobi.
***
Kiedy
byłyśmy już gotowe w 100% a nawet mogłabym powiedzieć że w 10000000% zaczęłyśmy zbierać wszystkie sukienki które
były dosłownie wszędzie, począwszy od schodów nawet po łazienkę, może wydawać
się to śmieszne ale rzucałyśmy nimi jak szalone gdy żadna nam nie pasowała.
Następnie ja z Emily zaczęłyśmy rozpakowywać swoje rzeczy, które zabrałyśmy ze
sobą, mam na myśli szczoteczkę do zębów, pidżamę, książkę do „uczenia się”,
kosmetyczkę i różne tego rodzaju rzeczy, w tym czasie Bell zeszła na dół
sprawdzić czy wszystko jest zapięte na ostatni guzik. Po jakimś czasie
usłyszałam jej głos:
-
Dziewczyny schodźcie na dół. Ile mam jeszcze na was czekać? – krzyczała do nas
abyśmy ją dobrze słyszały
–
Już idziemy, sekunda! – wykrzyczałam do dziewczyny, równocześnie rzucając torbę
na jej łóżko, i w jak najszybszym tempie zeszłam po schodach do kuchni wraz z
Emily.
- W końcu. – powiedziała zirytowana Isabella,
podpierając się pod boki
- Chyba musiałyśmy się rozpakować, prawda? –
zapytała Emily, kręcąc głową, udając oburzenie.
-
Zostajecie tylko na jedną noc, laski – Bell zaczęła się śmiać –to co teraz
musimy czekać na wszystkich – powiedziała, jakby pytając, jednak było to
stwierdzenie. Nagle usłyszałyśmy głośne pukanie do drzwi
-OOO,
już ktoś jest! – krzyknęła uradowana Bell, jakbyśmy były głuche i nie usłyszały
pukania.
Brunetka
szybko podbiegła do drzwi, jednak zanim je otworzyła poprawiła włosy,
przeczesując je dłonią i spojrzała na nas pytająco co miało oznaczać: ‘’Dobrze
wyglądam?’’. Skinełyśmy z Emily głowami na tak i drzwi otworzyły się, ukazując
za nimi przystojnego bruneta z niebieskimi oczami, wyglądał niesamowicie, za
nim stała dziewczyna. Miałam nadzieję że nie są parą, może mam jakieś szanse.
- To Lilly i Taylor, zaprosiłam ich tutaj, mam
nadzieję że nie macie nic przeciwko – powiedziała, uśmiechając się -w końcu
sama Bell mówiła żebyśmy zapraszały kogo chcemy.
-
Naturalnie, nie mam nic przeciwko, wejdźcie – wpuściła ich w drzwiach.
–
Chodźmy do salonu, tam poczekamy na innych, m.in. na D’J. Ruszyliśmy wszyscy do
salonu. Lilly usiadła na sofie na kolanach Taylor’a.
NIE!
NIE! NIE! CZYLI JEDNAK MA DZIEWCZYNĘ, NIECH TO SZLAG BY JĄ TRAFIŁ.
Emily
wraz z Bell usiadły obok nich.
Ja zajęłam miejsce na drugim końcu kanapy.
Zauważyłam
że Taylor od czasu do czasu przyglądał mi się badawczo, bez żadnego przejęcia
że jego dziewczyna może to przyuważyć. Czasami nasze spojrzenia się spotykały,
ale starałam się unikać jego wzroku, udając zainteresowanie rozmową dziewczyn,
o ich wymarzonych szpilkach. W końcu zaczęli się schodzić inni ludzie na
imprezę, dlatego Bell przeprosiła nas i zerwała się z kanapy, by stanąć przy
drzwiach i witać wchodzących ludzi. Za oknem zrobiło się już całkowicie ciemno.
Emilly wraz z Lilly, na prośbę Bell wyszły przed dom zadzwonić do DJ’a, który
się spóźniał. W salonie było już tłoczno od nastolatków, wlewających sobie do
buzi alkohol, którego na pewno nie braknie przez całą noc, ponieważ każdy kto
przyszedł przyniósł ze sobą kilka butelek.
A
więc oficjalnie stało się to, czego na pewno nie chciałam, a mianowicie
siedziałam na skórzanej kanapie w towarzystwie samego Taylor’a. Udawałam
zainteresowanie czubkami moich szpilek. Czułam na sobie przeszywające spojrzenie
chłopaka, siedzącego tuż obok.
-Jeszcze
cię dzisiaj znajdę, piękna- Taylor rzucił rozbawionym głosem w moim kierunku,
wstał ze swojego miejsca i zanim się obróciłam by na niego spojrzeć, zniknął w
tłumie ludzi, znajdujących się w pomieszczeniu. Co to miało znaczyć? Co Taylor
miał na myśli? Czy on czasem nie miał dziewczyny?
***
Zadyszany
DJ wbiegł w końcu do salonu, pędząc w kierunku sprzętu muzycznego, przy którym
miał spędzić dzisiejszą noc. Chwilę później usłyszałam muzykę, wydobywającą się
z głośników ‘’Pitbull-Timber ft. Ke$ha’’. W sumie dobry wybór, jak na imprezę.
Światło zastąpiły, migające kolorowe światełka, które trochę raziły mnie w
oczy. Po głowie cały czas chodziły mi słowa Taylor’a:
‘’Jeszcze
się zobaczymy, piękna’’. Nie wiem czego się spodziewać, bać się?, czy może
płakać z radości?. Dlaczego w ogóle nazwał mnie piękną, skoro ma dziewczynę?.
W pomieszczeniu było bardzo tłoczno i duszno,
nawet nie wiedziałam gdzie są dziewczyny.
Rozglądałam się za nimi, śledząc wzrokiem
zgromadzonych tu imprezowiczów, ale nigdzie ich nie dostrzegłam.
Przedzierałam
się przez masę spoconych nastolatków, tańczących do muzyki, z nadzieją że
wpadnę na Emily bądź Bell. Jednak to Bell wpadła na mnie.
-Tu
jesteś, szukałam cię- wykrzyknęła, aby przekrzyczeć muzykę. –widziałaś gdzieś
Emily?, musimy załatwić pewną sprawę- słyszałam w jej głosie zmartwienie.
-Nie
widziałam jej, co się dzieje Bell?- krzyknęłam, łapiąc się za gardło. Już
zaczęło mnie boleć, od tego przekrzykiwania.
-W
takim razie załatwmy to same, to nie może czekać, później ją znajdziemy-
krzyczała, spuszczając wzrok.
-Przestań
już owijać w bawełnę tylko mów co jest grane- podniosłam brwi do góry,
zaniepokojona.
-Impreza
wkracza na zły tor, bo tamta grupka- wskazała palcem na przeciwny koniec
pomieszczenia, robiąc pauzę. – wciąga jakiś proszek- dokończyła.
-Prowadź
tam- nakazałam i ruszyłam zaraz za dziewczyną. Przechadzałyśmy się poprzez
tłumy nastolatków, zachowując szczególną ostrożność, by nie poślizgnąć się na
podłodze, która kleiła się od potu. W końcu brunetka zatrzymała się i
stanęłyśmy przed samymi chłopakami, siedzącymi na sofie, przy małym stoliku, a
na nim rozsypany był biały proszek. Wzdrygnęłam się.
-Panowie!-
krzyknęłam i zaczęłam dalej przekrzykiwać, w tym momencie dobrze znaną mi
piosenkę, jednak nie mogłam skojarzyć jaką. –Proszę natychmiast opuścić
imprezę, jeśli posunęliście się do tego- wskazałam ręką na stolik. Chłopcy
roześmiali się głośno, ich przekrwione oczy były przerażające, ale wpatrywali
się we mnie, patrząc jak na dziwoląga.
-Nie
zrozumieliście czegoś?- warknęła Bell, stawiając się za mną.
-Dziewczyny,
dajcie spokój, usiądźcie z nami i spróbujcie się zabawić- krzyknął jeden z
nich.
Wyglądał strasznie, niczym rasowy ćpun.
-Wynoście
się stąd, albo wykonamy odpowiednie kroki- wrzeszczała, rozwścieczona Isabell.
-Ulala,
uspokój się maleńka i tak mieliśmy się zbierać- uśmiechnął się kolejny z
grupki.
Najwyraźniej
bawiła go wściekła Bell. Cofnęłyśmy się o kilka kroków, gdy wstali i opuścili
dom.
-Na
całe szczęście ćpuny wyszły, ale zaczynam się niepokoić że Emily nigdzie nie
ma- Isabell podrapała się po czole, jakby zastanawiając gdzie nasza
przyjaciółka mogłaby być. W sumie, ostatni raz widziałam Emily, kiedy wyszła z
Lilly przed dom, żeby zadzwonić do DJ’a, tak naprawdę teraz mogła być
wszędzie.
-Poszukajmy
jej, na pewno gdzieś się tu kręci, idź na zewnątrz, ja poszukam w domu-
wykrzyknęłam ostatnie zdanie i rozdzieliłyśmy się z Bell w dwie strony.
Wyszłam
z pomieszczenia, w którym odbywała się impreza i na pierwszy ogień zajrzałam do
kuchni. Jak się okazało, na kafelkach leżały zaschnięte wymiociny, a obok nich
leżała szczupła dziewczyna, totalny plastic, lalunia w króciutkiej różowej
kiecce z ogromną warstwą samoopalacza na skórze. Jak się obudzi, na pewno nie
uwierzy własnym oczom i dostanie szału gdy tylko zobaczy swoje włosy w takim
stanie. Natomiast ja i dziewczyny jutro zamiast odsypiać imprezę, musimy
zakasać rękawy do gruntownego sprzątania domu. Mam nadzieję że państwo Martin
nigdy nie zobaczą tego co się tu działo.
Z
kuchni, szłam w stronę pokoju Isabell, to było ostanie miejsce w które mogłam
zajrzeć, nie licząc łazienki. Szłam w stronę pokoju Bell, kiedy doszłam drzwi
były zamknięte, ale słyszałam ciche odgłosy dochodzące z pokoju. Chwyciłam za
klamkę i weszłam do środka. Dosłownie wryło mnie w ziemię, po tym co
zobaczyłam. Na łóżku Isabell siedział jakiś chłopak, bez koszulki, którego nie
widziałam nigdy w życiu, a na nim okrakiem siedziała Emily, w samej bieliźnie,
dosłownie przyssana do chłopaka. Jej sukienka leżała rzucona obok łóżka.
Natychmiast odskoczyła od niego, gdy spojrzała
w moją stronę. Zrobiła się czerwona jak burak, dosłownie jak ja. Kompletnie nie
wiedziałam co robić, zamknąć drzwi za sobą i udawać że nic nie widziałam, czy
oderwać przyjaciółkę z jego objęć?. Na całe szczęście nie musiałam się nad tym
zastanawiać, bo zanim zdążyłam wykonać jakikolwiek ruch, Emily stała jak na
baczność ubrana i wyszła z pokoju, trzaskając drzwiami, zostawiając na łóżku
zdezorientowanego chłopaka, przypatrującego się tej całej chorej sytuacji,
która właśnie miała miejsce.
-Nikomu
ani słówka o tym, dobrze? Niech to pozostanie między nami- szłyśmy do ogrodu,
by powiadomić Bell o zgubie.
-Jeśli
nie chcesz to nie ma sprawy, ale myślę że powinnaś sama powiedzieć Bell gdzie
się podziewałaś, bo na pewno będzie o to pytać.- odparłam, pociągając za drzwi
prowadzące do ogrodu.
Na
zewnątrz było jasno, przez lampę oświecającą ogród, a chłodne powietrze
uderzyło mi w twarz.
Bell
natychmiast do nas podbiegła z zaciekawioną miną..
-Gdzie
ona była?- zapytała dziewczyna, oczekując od nas wyjaśnień, a właściwie chyba
ode mnie.
- Ja mam ci powiedzieć? – zapytałam, oburzona.
-
A kto? – brunetka podniosła głos, patrząc w niebo.
- Emily… – powiedziałam zdenerwowana
odwracając na nią wzrok.
Byłam nieźle wkurzona. Ja mam się tłumaczyć za
nią? Czy ona oszalała? Wpatrywała się we mnie jak w głupią. Nie miałam zamiaru
jej bronić ani wymyślać jakiś głupich kłamstw. W mojej głowie roiło się od
pomysłów co teraz mam zrobić, ale najlepszym z nich było chyba po prostu
odejście od nich. Niech same sobie wyjaśnią to co zaszło w pokoju Bell, jeszcze
na dodatek na jej łóżku… Odwróciłam się od dziewczyn i chciałam podejść w
stronę drzwi do pomieszczenia, ale ktoś złapał mnie za nadgarstek, można było
się spodziewać kim była ta osoba:
- Gdzie ty idziesz? – zapytała przyjaciółka,
ciągnąc mnie w stronę Emily która stała jak wryta.
- Mam stać na takim zimnie z wami, i czekać na
jakieś zbawienie ? – powiedziałam dość poważnie, chowając kosmyk włosów za
ucho.
-
Chciałabym tylko abyś była przy tej rozmowie, proszę Cię Livia. – stwierdziła,
uśmiechając się do mnie. Podeszłyśmy bliżej do naszej przyjaciółki która jak
stanęła, tak stała do tej pory. Nastała niezręczna cisza. Nie wiedziałam czy
mam zacząć rozmowę czy się nie odzywać. Wiedziałam że prędzej czy później
wszystko wyjdzie na jaw, i wiem że jeżeli Emily teraz się nie przyzna to
Isabell będzie miała do mnie pretensje w późniejszym czasie.
-
Bell o co ci chodzi i po co robisz tu jakieś zbiorowisko ? – Emily powiedziała
dość pewnie, co mnie zdziwiło.
-
Chcę wiedzieć gdzie byłaś, bo dziwnie się zachowujecie – gestykulowała rękami.
-
A co? jesteś moją matką i chcesz wiedzieć gdzie byłam? – oblizała wargę,
miażdżąc Bell wzrokiem.
- Jesteś u mnie, w dodatku moją przyjaciółką
więc chyba mogę wiedzieć. – przybrała poważny ton głosu.
- W-więc byłam się p-poszwędać, okej? –
wyjąkała, unikając naszych spojrzeń.
- Dobra, niech Ci będzie. – powiedziała
zirytowana Isabell.
Miałam nadzieję że Emily powie prawdę ale
najwidoczniej się pomyliłam, tak naprawdę to nie wiem dlaczego nie chciała
powiedzieć Bell o tym co zaszło, przecież była naszą przyjaciółką,
przyjaźniłyśmy się od jakiś pięciu lat, ale może było jej wstyd?. Po dialogu
dziewczyn, gdy knykcie zbielały mi z zimna, a Bell ocierała ramiona,
przyprowadziłam je do kuchni abyśmy mogły sobie usiąść i ogrzać. W końcu
stałyśmy tam jakieś pół godziny, jak nie
dłużej. Kiedy weszłyśmy do pomieszczenia moje ciało zaczęło dudnić od głośnej
muzyki wydobywającej się z głośników, a krew w moich żyłach tańczyła do rytmu.
Ludzie robili to co wcześniej, zanim wyszłyśmy-tańczyli. Cóż, bardziej kręcili
tyłkami - do piosenki, której nie mogłam rozpoznać, ale wiedziałam że ją znam,
chyba większość piosenek na tej imprezie kojarzyłam, ale nie wiedziałam jak się
nazywają. Kilka osób spojrzało na nas, gdy weszłyśmy głębiej do pomieszczenia,
mieszając się z tłumem spoconych młodych ludzi.
-
Dlaczego wszyscy na nas patrzą, nie mają się na co gapić? – Isabell krzyknęła
do nas, abyśmy ją usłyszały.
-
Może dlatego że … - spojrzałam na mój zegarek, na lewej ręce i w tym momencie
mnie oświeciło
– Słuchajcie, dochodzi już północ a ja dzisiaj
jeszcze nie tańczyłam, z resztą wy chyba też – krzyknęłam.
-
Święta racja, napijmy się i idziemy tańczyć – Emily wykrzykając te słowa wzięła
plastikowe kubki ze stołu i podałam nam je do rąk. Znowu poczułam się
niezręcznie, nie chciałam pić alkoholu aby dobrze się bawić, tym bardziej że
nie przepadałam za jego smakiem.
Dziewczyny szybko wlały sobie do ust trochę
whisky z colą. Uczyniłam to samo i wzięłam duży łyk napoju, krzywiąc się, w
sumie nie był aż taki zły.
- Smakuje? – zapytały równocześnie, dopijając
swoje trunki i roześmiały się z mojej gorzkiej miny.
- Uspokójcie się, myślicie że nie potrafię
wypić alkoholu? – wzięłam ze stołu kolejny kubek z napojem i wlałam go w siebie
tak szybko że po chwili już zaczął działać, trochę mi się w głowie kręciło
chodź nie ukrywam że fajnie się czułam, kontrolowałam sytuacja więc było dobrze.
- Kurde, a gdzie jest Lilly? – zapytała
niespokojnie Bell
-
Była ze mną na początku, wtedy gdy dzwoniłyśmy do DJ’a, ale później gdzieś się
ulotniła –tłumaczyła Emily.
Dziewczyny przywróciły mi myśli o niejakim
Taylor’rze, nie chciałam o nim myśleć, bo czułam się nie swojo z myślą że mówi
do mnie w taki sposób, mając dziewczynę, która chwilowo nie wiadomo gdzie się
podziewała. Ale ona mnie zbytnio nie interesuje, chodź muszę przyznać że jest
to bardzo miłą i ułożona dziewczyna, jednak w jej sposobie mówienia, było coś
co mnie denerwowało.
Byłam
tak zamyślona, że tylko kątem oka widziałam jak przyjaciółki biorą jeden kubek
do rąk za chwilę go odkładają i biorą następny i tak przez kilka kolejnych
minut, ale zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć znalazłam się na środku parkietu
wraz z moimi już wstawionymi przyjaciółkami.
Poznałam
że piosenka która aktualnie wydobywała się z głośników to „Scream” Ushera.
Rozejrzałam
się dookoła, patrząc jak inne dziewczyny tańczą, ale zdecydowałam się na coś
bardziej dyskretnego niż kręcenie tyłkiem przed chłopakami.
Dziewczyny
od razu zaważyły że się rozglądam i zaczęły się śmiać w niebogłosy. W
pomieszczeniu było tak głośno że i tak nie było ich słychać, więc po prostu to
zlekceważyłam.
Tańczyłyśmy dalej przez kilka minut w tym
samym rytmie. Byłam tak skoncentrowana na tańcu że nawet nie zorientowałam się
kiedy przestała grać muzyka, a ja nadal tańczyłam, ludzie patrzyli się na mnie
jak na wariatkę, Bell pociągła mnie za rękę śmiejąc się i w mgnieniu oka
zorientowałam się o co chodzi. Natychmiast na moje policzki wdarł się
rumieniec, miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Czyżby ilość alkoholu jaką
miałam we krwi już zaczęła bardzo mocno działać?
Podeszłam do stolika i wzięłam łyk zwykłej
coli. Wszyscy się śmiali i najlepsze jest to że ze mnie, super nie?. Na całe
szczęście DJ zaczął mówić do mikrofonu, sprawiając że wszyscy ucichli i
skierowali swoją uwagę na niego.
-
TERAZ CZAS NA WOLNY TANIEC, CHŁOPCY BIERZCIE DZIEWCZYNY I NA PARKIET!-
uśmiechał się, mówiąc do mikrofonu. Natychmiast rozbrzmiała muzyka, idealna na
wolny taniec.
Nie chciałam żeby do tego doszło, nie lubiłam
takich rzeczy, może dlatego że nie miałam chłopaka. Isabell poprosił jakiś
kujon ze szkoły. Swoją drogą ciekawe co on tutaj robił, skoro do tej pory
spędzał dnie i noce nad książkami, bo nawet kiedyś się tym pochwalił.
Emily zaprosił ten, którego miałam niestety
dzisiaj okazję poznać.
A
mnie? Nikt! Stanęłam sobie koło ściany, a tak właściwie to się o nią oparłam,
jednak nie stałam długo ponieważ podszedł do mnie wysoki, dobrze zbudowany
chłopak i wystawił rękę w moim kierunku, prosząc o taniec.
Podałam mu swoją dłoń i ruszyliśmy na środek
parkietu, nie czułam się zbyt komfortowo w jego objęciach, ale bardzo ładnie pachniał, chociaż tyle.
Kiwaliśmy się delikatnie, na boki, ale nagle ktoś bezczelnie wyrwał mnie od
niego i krzyknął: ODBITA!
Nie wiedziałam o co chodzi, ale poczułam się
fajnie, to tak jakby chłopcy chcieli ze mną tańczyć i niczym w filmach
dziewczyny szły od jednego do drugiego, później jeszcze do następnego, ale u
mnie skończyło się na drugim, ktoś okręcił mnie wokół własnej osi aż w końcu
ujrzałam jego przepiękne niebieskie oczy, które już wcześniej gdzieś widziałam.
Należały one do Taylor’a.
Byłam
zdziwiona i nie potrafiłam wypowiedzieć z siebie ani jednego słowa.
Chłopak
przybliżył swoje usta do mojego ucha.
- Mówiłem że się jeszcze spotkamy, a ja zawsze
dotrzymuję obietnic – ciarki przeszły mi po całym ciele. Czułam się cudownie w
jego ramionach. Jego oddech łaskotał mnie po szyi. Dreszcze przechodziły po
moim ciele, gdy trzymał swoje ręce na mojej tali. W tym momencie nie myślałam o
jego dziewczynie. Chciałabym trwać tak już do końca życia, jednak nie trwało to
długo, bo
kiedy piosenka się skończyła i DJ ogłosił
chwilę przerwy, oderwaliśmy się od siebie.
-Chodź
za mną, muszę ci coś powiedzieć na osobności- chwycił mnie z tyłu i trzymając
rękę na moich plecach, szedł tuż obok mnie. Staliśmy w przedpokoju, po naszej
lewej stronie znajdowały się drzwi od ubikacji. Staliśmy sami, wpatrując się w
swoje oczy.
-To
co chciałeś mi powiedzieć?- zapytałam uśmiechając się, ciekawa słów chłopaka.
-O
tym- Taylor nachylił się, następnie ujął dłońmi moją twarz i przycisnął swoje
usta do moich, składając na nich najcudowniejszy pocałunek na jaki mógłby się
zdobyć. Byłam niesamowicie zaskoczona, jego zachowaniem, oraz jego pocałunkiem
którego na pewno nigdy bym się nie spodziewała.
Całował mnie, a ja na to pozwalałam, nawet gdy
wiedziałam doskonale o tym że jego dziewczyna była gdzieś w tym domu. Było tak
cudownie że nie miałam jak się do niego oderwać. Dobra może i miałam jak ale
nie chciałam tego zrobić to było zdecydowanie lepsze niż tańczenie w jego
ujęciach.
Usłyszałam
stukot szpilek w ubikacji, obok której staliśmy trwając w pocałunku, a kiedy
drzwi się otworzyły, oderwaliśmy się od siebie, spoglądając w tamtą stronę.
Stała
tam Lilly we własnej osobie, patrząc na nas wielkimi oczami, a jej usta ułożyły
się w literę ‘’o’’._____________________________________
I co teraz stanie się z Liv i Taylor'em? ;o
Zdradzimy wam że w następnym rozdziale już pojawi się Justin, na co chyba wszyscy czekają;)) Ale niestety rozdział pojawi się dopiero gdy dostaniemy od was jakikolwiek komentarz.
JEŚLI CZYTACIE TO KOMENTUJCIE!!!:)
Chyba zauważyliście że rozdziały są coraz dłuższe?;)
O&N
świetny post :)
OdpowiedzUsuńJezu! Nie mogę się doczekać nn ;* kocham to ! ;)
OdpowiedzUsuń