czwartek, 6 marca 2014

Rozdział 4

                     CZYTASZ=KOMENTUJESZ
  Stała tam Lilly we własnej osobie, patrząc na nas wielkimi oczami, a jej usta ułożyły się w literę ‘ ’o’’. Zatkało mnie, nie wiedziałam co mam jej powiedzieć, czy też robić. Taylor rzucał spojrzenia  raz na Lilly, raz na mnie, stojąc w osłupieniu.  Chyba żadne z nas nie chciało nic powiedzieć, bo nie było w stanie.
 Tak strasznie mi wstyd, za to co się stało. Całowałam się z chłopakiem który ma dziewczynę i  wiem że Lilly poskarży się moim przyjaciółką. Nie wiedziałam co teraz. Nie dało się już tego  odwrócić, więc nic innego mi nie pozostało jak chyba przeprosić dziewczynę, za to co się  wydarzyło.
 Powiedzieć że to nic nie znaczyło i tyle.  Ale czy naprawdę tak było?, wydaję mi się że jednak coś było na rzeczy.  -C-co macie mi do powiedzenia? – jej głos zadrżał, brzmiąc jakby nie należał do niej.  Była cała zapłakana, łzy spływały jej po policzkach. Eyeliner rozmazał się na całej twarzy, a jej  włosy sterczały, jakby szarpała za nie w złości.  I dobrze wiedziałam że to wszystko przeze mnie, ona patrzyła na niego w taki sposób jaki nie  da się opisać, z miłością, niesamowicie zraniona tym co zrobił.  Na mnie natomiast jakby chciała wziąć nóż i wbić mi go prosto w serce, abym odczuła to co  teraz ona. Czułam się z tym bardzo źle bo widać było że jej na nim zależało, nie byłam do końca  pewna czy jemu na niej, ale chyba gdyby tak było to nic takiego nie miałoby miejsca.  Wydaje mi się że on to planował, nie stało się to przez przypadek. - Myślałam że jesteś w porządku – wyszlochała, wskazując na mnie palcem.
 Przekroczyła linię, udało jej się, momentalnie poczułam niesamowity ból w sercu, jakby ktoś mi  je wyrwał na żywca.  - Lilly, przepraszam, nie wiem nawet jak to się stało – zaczęłam, czując gorycz w gardle.  –to  nic nie znaczyło, przysięgam- dokończyłam, nawet na nią nie patrząc.                              Wiedziałam że to wszystko przeze mnie i Taylor’a, ale wydawało mi się że obwiniała o to tylko  mnie.  Spuściłam głowę w dół bo nie wiedziałam już co mam powiedzieć.
 W tym czasie Lilly podeszła do chłopaka i uderzyła go w twarz z niesamowitą siłą, ponieważ  usłyszałam tylko trzask. Taylor zaczął kląć pod nosem i wyszedł, zostawiając nas same. Spodziewałam się że Lilly uczyni to samo, lub po prostu podejdzie aby mnie uderzyć, bo w  końcu sama na to zasłużyłam. Jednak nic takiego się nie stało.
 Dziewczyna stanęła przede mną, a ja podniosłam wzrok patrząc jej w oczy.
 Nic się nie zmieniło. W oczach Lilly widziałam ogromny smutek, rozmazany makijaż pokrywał  większą część jej twarzy.  
  Stała tak blisko, że czułam jej miętowy oddech.
 -Nawet nie wiesz na co się piszesz u boku Taylor’a- westchnęła, drapiąc się po szyi. –założę się,  że nie wspomniał ci o gangu, którego jest szefem. - wymuszony uśmiech pojawił się na jej  ustach, po czym  przetarła dłonią policzki, odwróciła się ode mnie i wyszła, zostawiając mnie  samą.  Kompletnie nie rozumiałam co do mnie powiedziała.  Jaki gang?.
 Taylor jest jego szefem?. Czym dokładnie się zajmował?.
  Jednym słowem, byłam przerażona, tym co właśnie usłyszałam.
  Wyszłam z przedpokoju i powróciłam do wielkiego salonu.  DJ właśnie zapodał kolejną piosenkę David Guetta- Play Hard. Chciałam aby Taylor wyjaśnił mi o co chodzi z tym gangiem, który miała na myśli Lilly, dlatego  rozejrzałam się, ale w pobliżu nigdzie go nie było.  W sumie to dzisiaj się dopiero lepiej poznaliśmy, więc nie wiem jaki miałby w tym interes żeby  mi o tym mówić.
 Mało rozmawialiśmy, lecz czułam że muszę się dowiedzieć o co chodzi.  Jestem typem osoby, która zawsze musi wszystko wiedzieć za wszelką cenę – ciekawska, a  nawet bardzo.  Ruszyłam w stronę drewnianych schodów i weszłam nimi na piętro w poszukiwaniu Taylor’a,  naprawdę musiałam się dowiedzieć co miała na myśli Lilly.  Wchodziłam z jednego pokoju do drugiego, niestety nigdzie go nie zastałam.  Zerknęłam nawet do toalety ale i tak nici z tego.
  Niezadowolona zeszłam na dół, aby napić się czegoś, bo strasznie zaschło mi w gardle.  Wzięłam pierwszy lepszy kubek ze stolika i pociągnęłam łyk napoju, od razu zorientowałam się  że był to drink, ale już mi to nie przeszkadzało.
 Gdy piłam z kubeczka alkohol, zauważyłam Emily wraz z Bell i na całe nieszczęście Lilly, stojącą  obok nich. O mało co się nie zakrztusiłam. Wiedziałam że teraz dziewczyny już wszystko wiedzą i  będą się pytać : Czemu? Jak? I dlaczego?.  Tego bałam się najbardziej, mogłam przeczuwać że teraz pewnie pocieszają Lilly i myślą o mnie  jako tej najgorszej, chodź prosto w twarz mi tego nie powiedzą.
 Zauważyłam że jedna z dziewcząt wybiega z imprezy, można się było zorientować która,  oczywiście Lilly.  Moje przyjaciółki rozglądały się wzrokiem po całym pomieszczeniu, najprawdopodobniej  szukając mnie.  Nie chciałam teraz z nimi rozmawiać, dlatego wplątałam się w tłum ludzi i chciałam wyjść na  ogród. Ale chwytając klamkę, za ramię złapała mnie ciepła dłoń.  Serce podskoczyło mi do góry, myślałam szybko nad wytłumaczeniem się z tego co zrobiłam,  myśląc że to ręka którejś z przyjaciółek. Jednak była za duża, więc nie mogła należeć do  dziewczyny. Puściłam klamkę i odwróciłam się. Ku mojemu zaskoczeniu był to Taylor, otworzył drzwi ogrodowe i  przepuścił mnie w drzwiach,  wychodząc zaraz za mną.
 - Czego chcesz? – powiedziałam oburzona.
  - Nie chcesz ze mną porozmawiać? – odpowiedział pytaniem na pytanie, ze zdziwieniem na  twarzy.     – Właściwie to chcę abyś wiedział że dla mnie to nic nie znaczyło i zapomnij o tym –  wydusiłam z siebie te słowa, dobrze wiedząc że nie chciałam by odszedł.
 Było w nim coś, co mnie przyciągało.  - Dla mnie znaczyło – wypowiedział te słowa, łapiąc mnie w tali, następnie przygwożdżając do  jego klatki piersiowej.  - Wiem że tego chcesz, kochanie – odgarnął kosmyk moich włosów do tyłu, patrząc mi w oczy.  W tym momencie ktoś otworzył szklane drzwi.  - Livia! Pozwól na moment! – wykrzyknął głos Bell, lecz brzmiał strasznie poważnie, jak na  dziewczynę. Natychmiast oderwałam się od chłopaka.  Jak to musiało wyglądać z jej strony, kiedy on był tak blisko mnie i nasze klatki piersiowe się       stykały?.  Poszłam bez słowa za przyjaciółką, która zaprowadziła mnie do jej pokoju.
 W środku była już Emily.  - Co się stało ? – zapytałam, jakby nigdy nic .  - Może ty nam powiesz co się stało. – powiedziała stanowczo Emily, głośno wypuszczając  powietrze z ust.
 - Nic? – skrzywiłam się, nie tracąc z nimi kontaktu wzrokowego.
 - NIC? PRZELIZANIEM SIĘ Z CZYIMŚ CHŁOPAKIEM NAZYWASZ NICZYM? – naskoczyła  na mnie, wyrzucając ręce w powietrze.  - Nie krzycz na mnie, nie chciałam tego. – odpowiedziałam spokojnie, przygryzając wargę.  - BĘDĘ NA CIEBIE KRZYCZEĆ, BO ZROBIŁAŚ COŚ, CZEGO NAJGORSZA DZIWKA BY NIE  ZROBIŁA. – krzyczała co raz głośniej.  Przewróciłam oczami i pod wpływem chwili wykrzyczałam słowa, których nie chciałam  powiedzieć:  -DZIWKA? TO NIE JA OKRAKIEM, PÓŁ NAGA SIEDZIAŁAM Z KOLESIEM, NA ŁÓŻKU  MOJEJ NAJLEPSZEJ PRZYJACIÓŁKI – i wydało się, a miałam tego nie mówić.  Od razu się zamknęłam, żałując wypowiedzianych słów. Kiedy zobaczyłam minę obu dziewczyn, wiedziałam że są okropnie zdenerwowane. Bell była w szoku, a Emily patrzyła na mnie niedowierzając że to powiedziałam.  - Emily, jak ty-ty… jesteś o-obrz-brzy….. – Bell nie dokończyła tego zdania, patrząc na nas z  pogardą. Nie chciałam drążyć tego tematu.  W tej chwili chciałam je za wszystko przeprosić i wytłumaczyć dokładnie tą chora sytuację z  Taylor’em, ale nie zdążyłam, bo nagle w pokoju zapanowała ciemność i rozległ się niesamowicie  głośny odgłos tłuczonego szkła, dochodzący z salonu.
 Jak oparzone wybiegłyśmy z pomieszczenia, na oślep wbiegając do salonu, ponieważ światła nie  było w całym domu. Muzyka ucichła. Ludzie milczeli, więc przecisnęłyśmy się przez tłumy,  patrząc w kierunku ich spojrzeń.
 Podłoga była cała w odłamkach szkła, to było widoczne dzięki świetle latarni, wpadającym do  domu .
 W pomieszczeniu zapanował mróz, przedostający się przez okno, które teraz było wybite.
 Byłam przerażona.
 Tuż przede mną i przyjaciółkami stały trzy sylwetki mężczyzn w kominiarkach, dlatego nie  byłam w stanie ujrzeć ich twarzy. -Christian!, idź i wykonaj swoją robotę!- krzyknął jeden z mężczyzn, trzymając pistolet w  rękach, wymierzony prosto w nas. Mężczyzna, który okazał się być Christianem natychmiast  wykonał polecenie i  z wielkim worem w dłoni wybiegł, w drugiej trzymając pistolet.
 -Ryan, stań przy oknie i pilnuj czy nie nadjeżdża policja- splunął do drugiego. To jakiś napad?
 Co ja mam robić?
 Było ich tylko trzech, a nas tak wiele, przecież moglibyśmy jakoś uciec.  Moje myśli krążyły wszędzie.
- A teraz wszyscy na ziemię i ręce za głowę!- wykrzyczał chłopak, który rozkazywał. W  sekundzie, tłumy leżały na ziemi z rękami za głową. Słychać było tylko głośne oddechy ludzi.
 - Musimy jakoś się stąd wyrwać – wyszeptałam w stronę dziewczyn. Nikt miał tego nie usłyszeć, a okazało się że powiedziałam to głośniej niż miałam zamiar, tak że  słyszał to każdy, wszystko dlatego że krzyczałam gdy grała muzyka i byłam przyzwyczajona do  takiego głośnego tonu.  - WSTAWAJ MALEŃKA – krzyknął do mnie jeden z zamaskowanych facetów.  Doskonale zdawałam sobie sprawę że odniósł się do mnie, ale udałam że tego nie wiem, po  prostu nie reagując na jego rozkaz.  - Mówię do ciebie! – podniósł swój ton, przykładając pistolet do głowy.
 Wzdrygnęłam się, ale wstałam i zerknęłam na niego.  W kominiarce wycięte były trzy dziury, jedna na nos i dwie na oczy, które były w odcieniu  brązu. Każdy patrzył się na mnie wielkimi oczami w milczeniu, jakby czekali aż pociągnie za spust i  zastrzeli mnie w ich obecności.  - Wypuście nas! – wydarłam się na niego, ile sił w płucach, nie przejmując się że kulka z  pistoletu może zaraz utknąć gdzieś w moim ciele.  Nie wiedziałam nawet że potrafię tak głośno krzyczeć.
 Oni mogą mnie zabić w każdej chwili, a ja się drę.
‘ ’Bardzo mądre Livia, zasługujesz na pochwałę- skarciłam się w myślach’’. -Groźnie. Już mi się podobasz- rzucił, rozbawionym tonem. -Ludzie z domu naprzeciwko stoją za oknem, obserwując co się tu dzieje, pośpieszcie się!-  powiedział chłopak stróżujący przy oknie, lekko zaniepokojony. -Christian!, kończy nam się czas!- krzyknął dowódca, gdzieś w głąb domu, konkretnie w stronę,  którą pobiegł wcześniej chłopak z worem.
 W krótką chwilę, chłopak przybiegł z powrotem, na jego plecach kołysał się wór.
  -Czas się zwijać, bierzemy tą - wskazał ręką na mnie, byłam przerażona.  - NIEEEE ! – pisnęły równocześnie moje przyjaciółki.  - Te dwie co się drą też – powiedział do dwóch zamaskowanych gości, którzy stali obok niego. Dziewczyny leżały na ziemi, tak jak wszyscy w pomieszczeniu, chyba modląc się w duchu o  własne życia.
 Chłopcy podeszli do Emily i Bell i z niesamowitą lekkością znalazły się w ich rękach.
 Brązowooki chwycił mnie pod pupę oraz plecy i sama znajdowałam się w jego ramionach.  Trzymał mnie w żelaznym uścisku, jakby na wypadek gdybym chciała się wyrwać i uciec.
 Biłyśmy ich z całych sił, by nas puścili, jednak na nic się to nie zdało, bo trzymali z taką siłą że  nie byłyśmy w stanie nic zdziałać.
 -Nie myśl sobie że uda ci się zwiać, Bieber- prychnął głos za mną. –puść dziewczynę, albo będę  zmuszony odstrzelić ci głowę, ewentualnie wyceluję w serce. Daję ci wybór- to był Taylor.
 Szybko skierowałam wzrok w jego stronę.
 Przestałam się wiercić, oczekując zbawienia. Taylor trzymał w dłoniach pistolet.
 Poczułam że mięśnie chłopaka, który mnie trzyma napięły się.
 Słyszałam nerwowe szuranie jego zębów. -Kogo my tu mamy, miło cię widzieć ponownie- odezwał się kpiąco Bieber, badawczo  obserwując Taylor’a.
 Miałam nadzieję że chłopak wypuści mnie i moje przyjaciółki z rąk, jednak sprawy przybrały  zupełnie inny obrót.
 Nagle z zaskoczenia ‘’Bieber’’ podniósł w górę swój pistolet i nie wahał się ani chwilę.  Rozległ się głośny odgłos strzału w kierunku Taylor’a.  Chłopak natychmiast osunął się na ziemię, a na jego prawej nodze przez materiał jeansów  sączyła się krew, zajmując co raz większą powierzchnię spodni, a nawet podłogę.
 -Teraz! Bierzemy je i do samochodu!- rozkazał Bieber stanowczo,  całkowicie nie przejmując się  ilością świadków zgromadzonych na ziemi. Gdy wynosili nas na rękach, ostatnie co zobaczyłam w salonie to jak ktoś wyciągał telefon, a  reszta zszokowanych ludzi zbierała się koło Taylor’a, który patrzył na mnie i ostatkiem sił  wykrzyknął:  - ZOSTAW JĄ! – wiedziałam dobrze, że nic już z tego nie będzie, bo bandyci nie zawahają się  strzelić jeszcze raz w jego kierunku.
 W tym momencie chciałabym opatrzyć jego ranę i pomóc, jak tylko mogę, ale trzech  zamaskowanych facetów nawet nie zareagowało na krzyk chłopaka leżącego na ziemi i  wykrwawiającego się. Bałam się co mogą nam zrobić, byłyśmy w niebezpieczeństwie.
 Wrzucili nas z hukiem do ośmioosobowego auta na tylne siedzenia i z jąknięciem uderzyłam  głową o przyciemnioną szybę. Bandyci zajęli miejsca na przednich siedzeniach.
 Pociągnęłam za klamkę, pełna nadziei że się otworzą i będziemy miały szansę uciec, jednak były  zablokowane.   Spanikowałam, ostatecznie jesteśmy w dołku. Chłopak siedzący za kierownicą, nachylił się do tyłu, gdzie leżałyśmy i przyłożył nam coś do  nosów.  Nie wiem nawet co to było.
 -Dobranoc, drogie panie- szepnął, zdejmując kominiarkę.
 Jego ciemno blond włosy ułożone były do góry, w jego brązowych oczach ujrzałam błysk, a  ciemne grube brwi uniosły się w górę. Następnie zamknęłam powieki i ujrzałam ciemność.


_______________________________________

 I co sądzicie o tym rozdziale?;)

 Liczymy na trochę więcej komentarzy.
 Pod poprzednim rozdziałem były 2, za które bardzo dziękujemy :).
 Wystarczy nam zwykłe  "czytam".
Nie chodzi nam o to żebyście się rozpisywali chodź byłoby fajnie, ale abyście dali o  sobie jakikolwiek znak:)
 Na pewno zauważyliście że dodałyśmy zakładki spam i informowani.
Zostawiajcie pod spamem linki do swoich blogów, na pewno tam zajrzymy i oczywiście osoby którą chcą być informowane będą od razu po dodaniu rozdziału ;)

 POZDRAWIAMY ;*
 O&N


5 komentarzy:

  1. kiedy nastepny?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaramy się jak najszybciej, ale najprawdopodobniej w weekend ;)
      O&N

      Usuń
  2. Wow, co teraz bd? ;0 czekam na nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest tak ciekawe że o jej ;dd Bardzo mi się spodobało :) Pięknie piszesz ;)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny *_*
    http://lifedreamscometrue.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń